poniedziałek, 20 lutego 2012

Diament i grafit


Niedawno przeczytałem coś, co pobudziło mnie do refleksji nad tym jak wspaniałe owoce w chrześcijaninie może przynosić ucisk i przeciwności. W Biblii natomiast znalazłem takie słowa: Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków – czytamy w liście Jakuba (1;2-4). Próby, prześladowania, ucisk… Drogocenne kamienie nie powstają na leniwych plażach, w nasłonecznionych, zacisznych miejscach. Diament to nic innego jak pospolity węgiel, poddany ogromnym ciśnieniom w głębinach ziemi, w warunkach dalekich od tych, które dla diamentu uważamy za wymarzone. On na te dobre warunki, eksponowanie w blasku reflektorów, na pluszowych materiach, zasługuje, ale najpierw musi przejść „swoje”. Podobnie jest z innymi szlachetnymi kamieniami.
Perła nie powstaje dla kaprysu. Małe ziarenko tak uwiera skorupiaka, sprawia mu takie cierpienie, że w końcu wydziela on substancje, które prowadzą do stworzenia czegoś pięknego, wręcz idealnego – drogocennej perły.
Kiedy o tym myślałem zupełnie inaczej zacząłem czytać opis Nowego Jeruzalem z Księgi Objawienia: Kamienie węgielne muru miasta były ozdobione wszelakimi drogimi kamieniami: kamień pierwszy, to jaspis, drugi szafir, trzeci chalcedon, czwarty szmaragd, piąty sardoniks, szósty karneol, siódmy chryzolit, ósmy beryl, dziewiąty topaz, dziesiąty chryzopras, jedenasty hiacynt, dwunasty ametyst. A dwanaście bram, to dwanaście pereł; a każda brama była z jednej perły (Obj. 21; 19-21) Wszystkie te drogocenne elementy wyczekiwanej przez nas Niebieskiej Ojczyzny to efekt końcowy tego, przez co kiedyś przeszły.
Świat także mówi: „cierpienie uszlachetnia”. To taka karykatura tego, do czego nawołuje i co prorokuje Słowo Boże. Nędzna imitacja, nie znająca celu swego istnienia ani przeznaczenia. Wszak grafit to także węgiel, też przeszedł przez rozmaite „ciężkie doświadczenia”, ale nie stał się diamentem. Dlaczego? To pytanie głównie dla mineraloga, ale zastanowienie się nad nim pewnie i dla chrześcijanina byłoby pożyteczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz