Nie rozumiem tego – przyznaję. Ale wierzę, że Bóg pobudził
mnie do sporządzenia tej dzisiejszej listy modlitewnej m.in. po to, by pokazać
mi moje roztargnienie, rozkojarzenie, niedbalstwo i pobudzać do przezwyciężania
tego. I by uświadomić mi tę prawdę, że powinienem częściej modlić się w Duchu
Świętym, bo Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o
co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych
westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki
jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi. (List do
Rzymian 8: 26–27) Dziękuję mojemu Panu, że dał nam Pocieszyciela.
sobota, 27 października 2012
Roztargnienie, rozkojarzenie i niedbalstwo
Wczoraj postanowiłem sobie wypisać wszystkie sprawy, w
których modlę się do Pana, albo które są dla mnie bardzo ważne i o których
powinienem pamiętać. Zamiar ten zrealizowałem dopiero dzisiaj. Sam zadziwiłem
się, że „jednym tchem”, bez zastanowienia mogłem wypisać ponad trzydzieści
takich spraw. Czy naprawdę wszystkie zawsze przynoszę przed Boży tron? Skoro są
dla mnie tak ważne, że mam je, jak się okazuje „na końcu języka”? Dobrze wiem,
że nie, że często zapominam o nich w modlitwie. Jak to się dzieje?
piątek, 19 października 2012
Brat Jan
Ostatnio czytam ewangelię apostoła Jana i jednocześnie, choć
nie równolegle słucham jej. To bardzo ciekawe doświadczenie, tak z opóźnieniem
doświadczać słów Jezusa, utrwalać je w sobie. Dzięki tej wnikliwej jak by nie
było lekturze widzę (słyszę), jak wiele w tej ewangelii mówił sam Pan. A mówił
często w sposób daleki od pokory i cichości, którą przypisujemy Mu zwyczajowo i
automatycznie. Bo On był wszakże „cichy i pokornego serca” jak sam o sobie
mówił, jednak Prawda była dla Niego ponad wszystko. Widzę jak wiele brakuje mnie
by umieć tak wyważyć pokorę i cichość z radykalnym obstawaniem przy prawdzie,
bronieniem czci mojego Ojca i radykalną (!) troską o zbawienie ludzi wokół
mnie.
Coraz bardziej zachwyca mnie ta ewangelia, delektuję się nią
wręcz i już się cieszę, że kiedyś przecież zasiądę wraz z Janem na uczcie u
mojego Pana. Czy często tak myślimy, czy uznajemy za realną perspektywę
spotkanie nie tylko z samym Bogiem ale także z Mojżeszem, Henochem i Dawidem?
Mnie to coraz bardziej raduje.
czwartek, 11 października 2012
Gdzie w tym wszystkim jest Bóg
„Stało
się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu, Bogu swemu, który ich
wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego. Czcili oni bogów
obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan wypędził przed Izraelitami, oraz
królów izraelskich, których wybrali. I wymyślili sobie Izraelici rzeczy przewrotne na
przekór Panu, Bogu swemu. Zbudowali sobie wyżyny we wszystkich swoich
miejscowościach - od wieży strażniczej aż do miasta warownego. Ustawili sobie stele i aszery na każdym
wyniosłym pagórku i pod każdym drzewem zielonym. I składali ofiary kadzielne
tamże - na wszystkich wyżynach - podobnie jak ludy, które Pan usunął przed
nimi. Spełniali
czyny grzeszne, drażniąc Pana. I służyli bożkom, o których Pan
powiedział im: Nie
czyńcie tego! Pan jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich
proroków i wszystkich "widzących", mówiąc: Zawróćcie z waszych dróg grzesznych i
przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich, według całego Prawa, które
nadałem waszym przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje - proroków. Lecz
oni nie słuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich przodków, którzy
nie zawierzyli Panu, Bogu swojemu. Odrzucili przykazania Jego i przymierze, które
zawarł z przodkami, oraz rozkazy, które im wydał. Szli za nicością i stali się niczym
- naśladując ludy wokół siebie, co do których przykazał im Pan, aby nie
postępowali tak, jak one. Odrzucili wszystkie polecenia Pana, Boga swego,
i ulali sobie posągi - dwa cielce. Zrobili sobie aszerę i oddawali pokłon całemu
wojsku niebieskiemu, i służyli Baalowi. Przeprowadzali synów swoich i córki
przez ogień. Uprawiali wróżbiarstwo i czarnoksięstwo. Oddali się czynieniu tego,
co jest złe w oczach Pana, drażniąc Go. Wtedy Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i
odrzucił go od swego oblicza. Pozostało tylko samo pokolenie Judy.
Również Juda nie przestrzegał poleceń Pana, Boga swego, i naśladował obyczaje,
które Izrael wprowadził. Wtedy
Pan odrzucił całe potomstwo Izraela, poniżył je i wydał je w moc łupieżców, aż
wreszcie odrzucił je od swego oblicza. Albowiem oderwał Izraela od domu
Dawida, a Izrael obrał sobie za króla Jeroboama, syna Nebata. Jeroboam zaś
oderwał Izraela od Pana i doprowadził go do wielkiego grzechu. Izraelici naśladowali
wszystkie grzechy, które Jeroboam popełnił - nie odstąpili od nich. Aż wreszcie Pan odrzucił Izraela od
swego oblicza, tak jak zapowiedział przez wszystkie sługi swoje,
proroków. I przesiedlił Izraelitów z własnego kraju w niewolę do Asyrii, gdzie
są aż do dnia dzisiejszego.”
(2 Ks. Królewska 17:7-23, Biblia Tysiąclecia)
Czytając ten fragment w myślach
mam obraz mas dzisiejszych ludzi czyniących tak samo. Wiele osób z którymi
rozmawiam mówi: „gdyby istniał kochający Bóg nie pozwoliłby na te złe rzeczy
które dzieją się na świecie, nie byłoby wojny, przestępstwa, głodu,
niesprawiedliwości”. Gdy czytałam Biblię, Bóg zaprowadził mnie do drugiej Księgi
Królewskiej i wskazał wersety (7-23) rozdziału 17 zatytułowane „Przyczyny
upadku państwa izraelskiego” i dał mi ponownie do zrozumienia w jaki sposób On,
wielki i wszechmogący Król postępuje z tymi, którzy Mu się zapierają. Bardzo się
rozradowałam i dziękowałam Bogu, bo uważam to za wielkie, gdy sam Bóg
przychodzi do mnie, małej owieczki, chcąc powiedzieć mi coś o sobie. Do mojego serca
przemówiła Jego potęga i poczułam się bezpieczna, wiedząc jak silnego mam Ojca
w niebie. Ojca, który pragnie chronić swoje dzieci, napominać i ostrzegać przed
złem. Tak było przypadku Izraelitów.
Bóg bardzo kochał swój lud. Uwolnił
ich od Faraona, dał ziemię obiecaną, troszczył się o ich przetrwanie. A oni zaczęli
czynić wszystko to, co nieprawe. Czcili innych bogów, wymyślili rzeczy
przewrotne na przekór Panu, czynili rzeczy grzeszne. Zasmucali Go i drażnili. A
Bóg? Tak bardzo ich kochał, że ciągle ich ostrzegał: „Nie czyńcie tego!” Mówił:
„zawróćcie
z waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich”.
Niesamowity jest Bóg. Jeszcze dał im szanse! Izraelici doskonale znali
przykazania Boga: „oznajmił wam swe przymierze, gdy rozkazał wam pełnić Dziesięć Przykazań i
napisał je na dwóch tablicach kamiennych” (Ks. Powt. Prawa 4:13) „Mojżesz zwołał całego Izraela i
rzekł do niego: Słuchaj, Izraelu, praw i przykazań, które ja dziś mówię do
twych uszu, ucz się ich i dbaj o to, aby je wypełniać”(Ks.Powt. Prawa 5:1) Mimo to
robili wszystko na przekór. I my znamy dziś przykazania, możemy je znaleźć najbliżej
na kartach Biblii. To wspaniałe! Bóg mówi do nas poprzez Pismo Święte: „Będziecie
strzec moich przykazań i wykonywać je! Ja jestem Pan!” (Ks.
Kapłańska 22:31) Ale są tacy, którzy kategorycznie je odrzucają. Wiele
jest pokoleń ludzi, którzy za nic mają Słowo Boże, czyniąc to, co drażni Boga,
wymyślających innych bogów, nawet samych siebie mających za bogów lub uznających,
że żadnego Boga nie ma. Od nich to wywodzą się złe czyny, bezprawne, krzywdzące.
Takich dopada głóg i ubóstwo. „Nie słuchaliśmy Twoich przykazań, a Ty wydałeś nas na łup,
niewolę i śmierć, na pośmiewisko i na szyderstwa, i na wzgardę u wszystkich
narodów, wśród których nas rozproszyłeś” (Ks. Tobiasza (w) 3:4) I
ludzie pytają gdzie jest w tym wszystkim Bóg? Przecież On jest i woła: „zawróćcie z
waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich”. Bóg
przestrzegał Izraelitów i dziś przestrzega, by ludzie słuchali Jego przykazań
dla własnego dobra „I przestrzegałeś ich, by ich nawrócić do Twojego Prawa,
lecz oni byli zuchwali i nie słuchali przykazań Twoich, i przeciw przepisom
Twoim zgrzeszyli - przeciw tym, przez których wypełnienie zachowuje się życie.
Odwrócili niesforne plecy, byli twardego karku i nieposłuszni” (Ks.
Nehemiasza 9:29) Zarówno Izraelici, jak i ludzie żyjący w owych czasach,
zamiast posłuchać ostrzeżeń Pana „oddali się czynieniu tego, co jest złe w
oczach Pana, drażniąc Go”. Co wówczas robi Bóg? „Wtedy Pan odrzucił całe potomstwo Izraela, poniżył je i
wydał je w moc łupieżców, aż wreszcie odrzucił je od swego oblicza”.
Taki
jest Bóg. Sprawiedliwy i Święty. Odrzuca od swego świętego i czystego oblicza
nieposłusznych Mu ludzi, którzy świadomie brudzą się grzechem. W całej Biblii czytamy
o tym, że Bóg chroni życie tych którzy przestrzegają Jego ustaw, natomiast
krnąbrnych i nieposłusznych odsuwa sprzed swego oblicza.
„Teraz więc liczne Twoje wyroki są
prawdziwe, wykonane nade mną za moje grzechy, ponieważ nie wypełnialiśmy Twoich
przykazań aniśmy nie chodzili w prawdzie przed Tobą” (Ks. Tobiasza (w) 3:5)
„Wszystkie ścieżki Pana - to
łaskawość i wierność dla tych, co strzegą przymierza i Jego przykazań” (Ks. Psalmów
25:10)
„Szczęśliwi, którzy strzegą
przykazań, w każdym czasie czynią to, co sprawiedliwe” (Ks. Psalmów
106:3)
„Lituje się nad tymi, którzy przyjmują
Jego pouczenie i którzy się spieszą do Jego przykazań” (Mądrość Syracha (w) 18:14)
„O Panie, Boże mój, wielki i
straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i
przestrzegają Twoich przykazań” (Ks. Daniela 9:4)
wtorek, 9 października 2012
On podtrzymuje
Wczoraj byłem na wykładzie pewnego znanego fizyka, który
zwracał uwagę, że wbrew pozorom zastanawiający jest fakt, że pewne siły
istnieją stale, choć wydaje się, że nie ma ku temu powodów. Elektromagnetyzm,
grawitacja, wzajemne relacje pomiędzy cząstkami elementarnymi – nie zaistniały
tylko raz na początku wszechświata jako pewien fenomen, lecz trwają. Dlaczego?
Tego tak naprawdę nikt nie wie. On, który jest
odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej
mocy (Hebr. 1:3). Ale nie tylko to – podtrzymuje także mnie. Pisał o tym Dawid:
Kładę się, zasypiam i znowu się budzę, bo Pan mnie podtrzymuje (Ps 3:6).
To mnie nieustannie zadziwia, pobudza do pokory i wielbienia
Boga. Pisałem już o tym i pewnie nie raz jeszcze napiszę.
sobota, 6 października 2012
Największy dylemat
Dlaczego na świecie jest tyle cierpienia? Wszyscy na pewno spotkaliśmy się z tym sztandarowym "argumentem" niewierzących przeciwko istnieniu Boga a co najmniej przeciwko Jego wszechmocy i miłości. Chociaż jako wierzący ubogaceni zostaliśmy we wszelkie słowo i wszelkie poznanie (1 Kor 1:5) to jednak powinniśmy umieć wyjaśniać to innym. Gorąco polecam kazanie brata Richarda O`Connela http://www.palowicekwch.pl/nauczanie/audio/364-cierpienie-w-zyciu-chrzescijanina
wtorek, 2 października 2012
Czy warto?
Czy warto zabierać głos w dyskusjach na internetowych
forach? Socjologowie podkreślają niski poziom intelektualny dyskusji tego typu,
a z obserwacji większości znajomych internautów także wynikają podobne wnioski.
Choć „niski poziom intelektualny” to raczej eufemizm – niedawno zainicjowano
akcję przeciw agresji i chamstwu w internetowych dyskusjach. Wierzący człowiek
nie zagląda jednak raczej na fora poświęcone polityce czy gwiazdom filmowym, a
to tam jak mniemam objawiają się głównie te negatywne zjawiska.
Mnie osobiście zdarza się zajrzeć do jakiegoś artykułu,
którego tytuł sugeruje odniesienia do wiary i duchowości. Pod nim z reguły
trafiam na komentarze. Co dalej? Nie czytać, żeby się nie denerwować? Bądźmy
szczerzy, z reguły trafimy tam na steki wierutnych bzdur i mimowolnego chwalenia
się dyskutantów swoją ignorancją. Jak postąpić z tym, co już z tego mimowolnie przeniknęło
do naszego wnętrza? Stajemy wtedy przed wyborem jednej z dwóch dróg – albo
zignorować wszystko i czym prędzej zamknąć przeglądarkę, powtarzając sobie, że
nigdy nie wytłumaczymy przecież wszystkim wszystkiego, albo jednak próbować
wtrącić swoje trzy grosze. Żeby było jasne – zakładam, że nie ponoszą nas
emocje polemiczne. Uważam, że chrześcijanin, jeżeli już chce wtrącić się do
takiej dyskusji publicznej powinien kierować się jedynie motywacją
nakierowywania kogoś na prawdę Słowa Bożego i tylko z nim konfrontować treść
artykułu czy czyjejś wypowiedzi.
Szczególną sytuacją jest napotkanie na coś, co godzi w
chwałę i Imię naszego Pana. Moim zdaniem dziecko Boże musi wtedy jednoznacznie
i bezwzględnie stanąć w obronie czci swojego Ojca, wzorując się na postawie
Jezusa.
Czy warto tak postępować, czy jest sens? Sam zadawałem sobie
do niedawna często to pytanie. Przecież nie poprawię wszystkich błędów
niewierzących ludzi, nie mających poznania Boga a wygadujących co im ślina na
język przyniesie, czy raczej co klawisze podpowiedzą. Szkoda nerwów – myślałem.
Kilka dni temu jednak zdarzyły się dwie rzeczy, które zmieniły
moje myślenie w tej kwestii. Jakiś czas temu na Facebooku „polubiłem” stronę,
której nazwa sugerowała biblijne poglądy. Niebawem przed moje oczy „wjechał”
plakat zachęcający do jawnego bałwochwalstwa. Uważając, że nie mogę przejść
obok tego bezczynnie dodałem swój krótki komentarz, później ograniczyłem się do
kilkukrotnego zacytowania Słowa Bożego. Spotkało się to z agresywną reakcją tamtejszych
„bywalców” i już miałem na dobre opuścić tę stronę i nigdy więcej tam nie
zajrzeć gdy nagle ktoś napisał krótkie „Dziękuję za wyjaśnienia. Będę pamiętać
o tym.” Wow! Jeżeli ktoś zobaczył dzięki mnie prawdę Słowa Bożego to czy nie
było warto?! Nawet gdy była to jedna osoba?
Drugim wydarzeniem było świadectwo, złożone niedawno w moim
zborze. Brat, który tuż przed swoim nawróceniem poszukiwał Boga, w którego
sercu zaczęły rodzić się wątpliwości co do sensu dotychczasowego życia natknął
się w internecie na dyskusję, w której ktoś pisał „jak Słowo Boże” i –jak sam
mówił– wskazało mu to kierunek do zbawienia.
A więc czy warto? Dla mnie to już pytanie
retoryczne. Co nie oznacza oczywiście, że od tej chwili poświęcę cały czas na
zaczepianie ludzi w internecie. Niewykluczone nawet, że będę zabierał głos w dyskusjach
rzadziej niż do tej pory, jednak na pewno z większą wiarą, miłością i nadzieją, że Pan przyzna się do moich słów i zechce ich użyć na swoją chwałę. Czy nie powinienem użyć wszelkich moich sił, umiejętności, okazji do sławienia mojego Pana? Czy nie o to chodzi w największym przykazaniu, wskazanym przez Jezusa: Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej
duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej (Marek 12:30)?
Subskrybuj:
Posty (Atom)