wtorek, 26 czerwca 2012

Niech nadstawią uszu


Jeszcze dwa fragmenty z książki Mateen Elass „Co tak naprawdę mówi Koran”:
Odważne słowa Chrystusa odnoszące się do naszego życia zostały tak bardzo osłabione, że w wielu dzisiejszych kościołach chrześcijanin w jego poglądach i zachowaniu nie różni się zbyt od […] świeckiego humanisty. Osoby postronne, przyglądając się chrześcijanom, nie potrafią znaleźć zbyt wielu pozytywnych cech, wyróżniających chrześcijańską społeczność spośród bardziej powszechnej kultury [...] stylu życia. Nic dziwnego więc, że kiedy osoby odczuwające duchowy głód spotykają na swojej drodze muzułmanów, którzy prowadzą swoje życie wbrew obowiązującemu stylowi życia i stosują standardy wyższe niż norma kulturowa, wzbudza to w nich podziw i zainteresowanie.

Tylko jeśli sami na nowo odkryjemy naszą pierwotną miłość i ponownie zakochamy się w Jezusie, będziemy mieli coś interesującego do zaoferowania światu islamu, coś wystarczająco mocnego, aby wyrwać muzułmanów z niewoli Koranu i ukazać im wolność w żywym Duchu Bożym. Wierzę głęboko, że jeśli będziemy mówić prosto z serca rozkochanego w Chrystusie, muzułmanie nadstawią uszu i zaczną słuchać i nie tylko muzułmanie, lecz również hindusi, buddyści, taoiści, agnostycy i ateiści, ludzie z każdego plemienia, języka, ziemi i narodu - ponieważ wtedy Jezus Chrystus, Syn Boży, zostanie uwielbiony jako Pan i Zbawca, wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym - jeden święty, trójjedyny Bóg, który jest źródłem wszelkiej prawdziwej miłości.

Albowiem z waszej winy, jak napisano, poganie bluźnią imieniu Bożemu. [Rzym 2:24]

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Most nad przepaścią


Gorąco polecam książkę autorstwa Mateen Elass „Co tak naprawdę mówi Koran”. Zadziwiła mnie ale i napełniła smutkiem z powodu ukazania tego, co zawiera księga czczona przez Muzułmanów. Tym większa wdzięczność i chwała należna jest Jezusowi Chrystusowi. Zachwycił mnie swoją prostotą fragment będący pewną kwintesencją tego, co wydarzyło się na krzyżu Golgoty.
Boże rozwiązanie [sytuacji, w której oddzieliliśmy się od Boga grzechem] przyjmuje postać Tego, który przybył z drugiej, Bożej strony przepaści, przerzucił nad nią most dzięki swojej sprawiedliwej ofierze i prowadzi ludzi z powrotem w ramiona swojego Ojca, który jest też Ojcem wszystkich ludzi. Prorocy, choć niewątpliwie godni podziwu, wypadają blado w porównaniu z niezrównanym Synem Bożym, który nie tylko objawia sprawiedliwą wolę Boga, lecz również wypełnia Jego nakazy wobec bezradnych grzeszników, biorąc na siebie karę za nasze grzechy. Dzięki temu czynowi, jeśli tylko przyjmiemy go z wiarą będziemy usprawiedliwieni w oczach Boga.
Jezus Chrystus jest wcieloną miłością Bożą. On jest naszym oknem, przez które możemy ujrzeć miłosierdzie Boga. Jest naszą bramą wiodącą wprost w przepełnione radością objęcia Boga.

piątek, 15 czerwca 2012

Fan zone Jesus

Wyobraźmy sobie, że w Dzień Pański, o godzinie 10 w miastach zamiera ruch, nieliczni przechodnie spieszą się by zdążyć jeszcze do swoich zborów i uczestniczyć w niezwykłym zdarzeniu – wspólnym uwielbianiu Stwórcy i Zbawiciela.
Wyobraźmy sobie, że ze nieliczni niewierzący ze zdziwieniem i mimowolnym podziwem odwracają głowy, spoglądając na mijane zbory, z których dobiega chóralny, potężny śpiew, odgłosy uwielbiania i modlitwy aż się ziemia trzęsie.
Wyobraźmy sobie, że po nabożeństwach ludzie opuszczają domy modlitwy radośni, ale i wyczerpani, bo wszystkie siły oddali wielbieniu Pana. Są zachrypnięci od krzyku i śpiewu. Długo nie mogą dojść do siebie po niedawnych przeżyciach i bojowaniu z modlitwie, rozmawiając wciąż o głoszonym kazaniu, o usłyszanych właśnie proroctwach, świadectwach i pieśniach.
Wyobraźmy sobie, że po ulicach chodzą ludzie, wykrzykując co chwila „Chwała Bogu”, „Zbawiciel żyje” itp. Większość samochodów udekorowana jest chorągiewkami z napisami „Jezus zwycięża”.
Wyobraźmy sobie, że na deptakach i placach tłumy wierzących do późna śpiewają razem, modlą się, opowiadają głośno świadectwa. Wychwalają taktykę Bożego Miłosierdzia, rozpamiętują zwycięstwo odniesione przez Jezusa, chwalą największych zawodników, powołanych do służby Bożej…
Wyobraźmy sobie…
Potem spójrzmy za okna, na ulice dużych polskich miast w tych dniach (lub włączmy telewizor).
I zawstydźmy się.

czwartek, 14 czerwca 2012

Jak wykorzystuję dobry czas?

Wczoraj miałem możliwość obejrzenia filmu pt. ''W ciemności''. Może niektórzy z was mieli możliwość obejrzenia tegoż to filmu. Ale o czym chciałbym powiedzieć - to co dało mi do myślenia, to co było pokazane w tym filmie, przez pryzmat Słowa Bożego. Film się dzieje w czasach II Wojny Światowej, jest tam pokazana pewna grupa ludzi, która ucieka, schodzi do ciągu tuneli kanalizacji miejskiej pełnej fekaliów, szczurów, ciasnych i wąskich przejść i nade wszystko ciemności.
Uciekają tam by przetrwać, zachować życie przed okupantem. Są pomiędzy nimi dzieci , starsi ludzie, mężczyźni , kobiety i jak się okazuje po pewnym czasie jedna z nich jest dodatkowo brzemienna. Cierpią straszny ucisk, wciąż obawiają się znalezienia ich przez okupanta i śmierci. Cierpią okropnie z braku pożywienia, pitnej wody i wiecznych ciemności. Straszny ucisk przeżywali ci właśnie ludzie ale i nie tylko oni . Moja kochana Mama doświadczyła ucisku II Wojny Światowej na własnej skórze. Będąc dzieckiem znalazła się na Majdanku i opowiadała mi o tych strasznych rzeczach. Ci ludzie przeżywali te straszne cierpienia z powodu wrogości ludzi i ich chęci panowania nad innymi. Ale w Słowie Bożym możemy też przeczytać o ucisku który odbywał się ze względu na wiarę i imię Jezusa.
List do Hebrajczyków 11:36/38.
    (36) Drudzy zaś doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; (37) byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; (38) ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi.  
Czytając Słowo Boże wiem że jesteśmy uświadamiani iż przyjdzie ucisk jakiego jeszcze nie było i już nie będzie ,straszne są dla mnie osobiście te słowa ale Pan Jezus mówi także ufajcie
I tak teraz myślę jak to teraz jest miło, pięknie i spokojnie i jaka to tolerancja panuje (pamiętam jak to kiedy jako chłopiec w szkole za to że nie chodziłem do kościoła katolickiego i na rekolekcje, byłem innego wyznania jak inni pluli mi w twarz, wyzywali mnie a i nie raz wracałem do domu ze śliwką pod okiem). Nie wiem teraz jak to jest i dlaczego to się jakoś dziwnie uspokoiło. Teraz może jak mówisz o Jezusie to powiedzą ci, że „ja też wierzę ale trochę inaczej niż ty ale wszystko jest OK”. Albo w skrajnych przypadkach „zwariowałeś idź się leczyć mów komu innemu o tym twoim Jezusie mi jest dobrze tak jak jest”.
Ale chcę powiedzieć o tym jaki to wielki jest teraz dany dar łaski Bożej że możemy mówić ludziom o Jezusie bez ponoszenia ucisku jakiego doznawali pierwsi chrześcijanie. Jak tak pomyślę to nigdy tego nie doceniałem i nie dziękowałem Bogu za ten błogi czas i możliwość mówienia ludziom o Jezusie. Gdy tak rozmyślam nad sobą czy mogę powiedzieć że wykorzystuję to w stu procentach by rozsławiać Królestwo Boże. Chyba jednak nie, a przecież żyję i mam do tego możliwości, które daje mi Bóg i ten piękny czas a jednak gdzieś w środku wiem że tak nie wiele robię dla Boga. Dodam jeszcze raz - w czasach tak pięknych i dobrych do zwiastowania Ewangelii.

wtorek, 12 czerwca 2012

Dla każdego jego zakon


Zamieszczam fragment dzisiejszego rozważania z bloga „David Wilkerson Today”. Bardzo mnie poruszył i pragnę się nim podzielić.
Zakon nie jest pomyślany dla człowieka, którego posłuszeństwo wypływa z pragnienia podobania się Bogu. Taki człowiek nie jest skoncentrowany na tym, co jest legalne, a co nielegalne, co jest dozwolone, a co zabronione. On ma tylko jedno kryterium oceny: „Czego pragnie mój Pan?”
Możesz przed nim położyć cały zakon – wszystkie przepisy, regulacje i zakazy – a on powie, „Nie musisz mi mówić, że tego nie wolno. Ja nie zrobię niczego, co by zasmuciło mojego Ojca. Kocham Go! Odrzuciłem ten świat i jego żądze, by iść za Tym, kogo pragnie moje serce.
„Pokaż mi, czego On chce, a nie tylko czego On zabrania. Chcę, by pragnienia Jego serca stały się moim działaniem. Chcę znać Jego myśli i być Mu posłusznym. Oczywiście kocham Jego zakon, ale to jest dla bezbożnych, dla tych, którzy nie poznali intymnej społeczności z Chrystusem. W moim sercu mam inny zakon. To zakon miłości, który mówi „Panie, co mogę dzisiaj zrobić, by się Tobie podobać?”
Taki człowiek nie działa ze strachu przed ogniem piekielnym, ani nawet dla nagrody. Nie potrzebuje proroka, by nim potrząsnął, ani ostrzeżenia o sądzie. Jest zakochany w Jezusie i jego posłuszeństwo Słowu Bożemu jest naturalnym wynikiem tej miłości. Jest to dla niego tak naturalne, jak oddychanie.
by David Wilkerson
[May 19, 1931 - April 27, 2011]

sobota, 9 czerwca 2012

Chcę zawsze grać u siebie


Krzyk z 55 tysięcy gardeł robi wrażenie, nawet gdy słyszy się go w telewizorze. Tylu kibiców dopingowało polską drużynę na warszawskim stadionie, a znawcy sportu podkreślają zgodnie, że taki doping działa cuda i uskrzydla drużynę. Dlatego mecze rozgrywane przez dany zespół na własnym boisku traktowane są w wielu klasyfikacjach turniejowych inaczej niż te na wyjeździe.
Pomoc, objawiająca się śpiewaniem i okrzykami z kilku tysięcy gardeł ma tak działać na pojedynczego zawodnika. Zacząłem zastanawiać się wobec tego jak na pojedynczego człowieka, posłusznego Bogu i wzywającego Jego pomocy może działać Duch Święty. Czy działanie Tego, który jest Pocieszycielem, Obrońcą, Wspomożycielem, Adwokatem i który realnie napełnia swoje sługi swoją Osobą może być w ogóle porównywane z ludzkim dopingiem?
Dlaczego w takim razie tak rzadko „gram na swoim boisku”, dlaczego tak często nie wsłuchuję się w Jego doping, mogący naprawdę dodać mi skrzydeł, dać zwycięstwo najpewniejsze z pewnych?

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zaufać Bogu


Wczoraj odbyliśmy kolejną dyskusję w naszym zborze, dotyczącą planów związanych z adaptacją Dworu Olszynka na naszą siedzibę. Byłem bardzo zbudowany tym jak wielu braci i sióstr wykazało zainteresowanie tą debatą i przybyło w niedzielne popołudnie do Wrzeszcza, często pokonując spore odległości. Budujące były też zgodne wypowiedzi, podkreślające jednoznacznie, że jako ludzie wiary powinniśmy pokładać zaufanie w Bogu i Jego prowadzeniu. W zasadzie mógłbym powtórzyć wszystko to, co napisałem dwa miesiące temu.
Przypomniało mi się za to stwierdzenie, zawarte w Słowie Bożym, że Bogu nie podobają się głupcy (Kazn. 5:3). I dlatego na pewno nie powinniśmy unikać wyliczeń i chłodnych kalkulacji. Problem w tym, co uznamy za najważniejsze i decydujące - czy racjonalne kalkulacje czy pielgrzymowanie z wiarą.
Dzisiaj w mojej poczcie znalazłem następujące słowa Gary Wilkersona, kontynuującego prowadzenie bloga „David Wilkierson Today”:
Uświadomiłem sobie, że jeżeli Bóg mnie prowadzi, jeżeli On mówi: ”To jest droga, którą masz iść” to ja muszę tylko Jemu zaufać. Nie muszę patrzeć na czarną linię czy czerwoną, żeby zobaczyć gdzie są finanse; muszę patrzeć w niebo i widzieć to, co On mówi do mnie, co mam robić. I to robimy. Będziemy pracować więcej niż dotąd; będziemy zdobywać więcej ludzi niż dotąd; będziemy dotykać życia większej ilości dzieci niż dotąd – to wszystko dlatego, że nie pozwolimy, aby nieprzyjaciel spowodował, żeby strach nas opanował.
Alleluja!

sobota, 2 czerwca 2012

Strach czy uśmiech


Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. – Ew. Marka 13:31. Słowa które przynoszą do niektórych serc strach i niepokój, ale są też takie serca do których takie słowa przynoszą radość i siłę. Wdzięczny jestem Bogu, że po przeczytaniu takich słów na mojej twarzy pojawia się uśmiech .)