Krzyk z 55 tysięcy gardeł robi wrażenie, nawet gdy słyszy się go w
telewizorze. Tylu kibiców dopingowało polską drużynę na warszawskim stadionie,
a znawcy sportu podkreślają zgodnie, że taki doping działa cuda i uskrzydla
drużynę. Dlatego mecze rozgrywane przez dany zespół na własnym boisku traktowane
są w wielu klasyfikacjach turniejowych inaczej niż te na wyjeździe.
Pomoc, objawiająca się śpiewaniem i okrzykami z kilku
tysięcy gardeł ma tak działać na pojedynczego zawodnika. Zacząłem zastanawiać
się wobec tego jak na pojedynczego człowieka, posłusznego Bogu i wzywającego Jego
pomocy może działać Duch Święty. Czy działanie Tego, który jest Pocieszycielem,
Obrońcą, Wspomożycielem, Adwokatem i który realnie napełnia swoje sługi swoją
Osobą może być w ogóle porównywane z ludzkim dopingiem?
Dlaczego w takim razie tak rzadko „gram na swoim boisku”,
dlaczego tak często nie wsłuchuję się w Jego doping, mogący naprawdę dodać mi
skrzydeł, dać zwycięstwo najpewniejsze z pewnych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz