sobota, 9 czerwca 2012

Chcę zawsze grać u siebie


Krzyk z 55 tysięcy gardeł robi wrażenie, nawet gdy słyszy się go w telewizorze. Tylu kibiców dopingowało polską drużynę na warszawskim stadionie, a znawcy sportu podkreślają zgodnie, że taki doping działa cuda i uskrzydla drużynę. Dlatego mecze rozgrywane przez dany zespół na własnym boisku traktowane są w wielu klasyfikacjach turniejowych inaczej niż te na wyjeździe.
Pomoc, objawiająca się śpiewaniem i okrzykami z kilku tysięcy gardeł ma tak działać na pojedynczego zawodnika. Zacząłem zastanawiać się wobec tego jak na pojedynczego człowieka, posłusznego Bogu i wzywającego Jego pomocy może działać Duch Święty. Czy działanie Tego, który jest Pocieszycielem, Obrońcą, Wspomożycielem, Adwokatem i który realnie napełnia swoje sługi swoją Osobą może być w ogóle porównywane z ludzkim dopingiem?
Dlaczego w takim razie tak rzadko „gram na swoim boisku”, dlaczego tak często nie wsłuchuję się w Jego doping, mogący naprawdę dodać mi skrzydeł, dać zwycięstwo najpewniejsze z pewnych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz