wtorek, 31 stycznia 2012

Uwolnić Piotra!


Kontrowersje wokół ACTA sprawiają, że coraz częściej słyszę głosy chrześcijan, zastanawiających się jak powinien zachować się wierzący człowiek wobec nieprawości wokół niego. Nie mam zamiaru odwoływać się w tej chwili do meritum problemu ACTA i oceniać go, ale na pewno skłania on do przemyśleń na temat aktywności chrześcijan w wymiarze społecznym. – Chrześcijanin nie może pozostawać biernym gdy obok niego dzieje się zło! – wołają jedni. – Zło w rozumieniu świata i w problemach, które stwarza sobie ten świat to nie sprawa chrześcijanina – mówią inni.
Jest moim zdaniem pięć rodzajów aktywności, co do których ewangelicznie wierzący chrześcijanin musi zająć jasne stanowisko i aktywnie (nomen omen) wcielać je w życie:
1. Modlitwa
2. Usługiwanie braciom i siostrom w Chrystusie, podejmowanie pracy w różnych służbach w Kościele
3. Wspomaganie biednych, materialnie bądź na miarę swoich sił
4. Działanie ewangelizacyjne, polegające z jednej strony na dawaniu świadectwa o Chrystusie wśród osób, z którymi chrześcijanin styka się na co dzień, z drugiej strony na "wychodzeniu" do ludzi, by "wyciągać ich z ognia"
5. Aktywność polityczna, włączanie się w działania popierające bądź przeciwne jakimś zjawiskom w życiu społecznym. Skrajną formą jest uczestniczenie w organach władz jakichkolwiek szczebli.
Pierwsze cztery dziedziny są dla chrześcijanina oczywiste, są wypełnieniem biblijnych norm i nakazów Jezusa. Piąta niestety jest jawnie przeciwna biblijnemu nakazowi oddzielania się od świata i jest wynikiem braku zrozumienia istoty chrześcijaństwa. Nie mamy naprawiać TEGO świata lecz oczekiwać NOWEJ ziemi i ratować ludzi dla Królestwa Bożego.
W kwestii aktywności naszym wzorem jak zawsze musi być Jezus. On spędzał noce na modlitwie, On usługiwał, leczył i uzdrawiał chorych, On głosił Dobrą Nowinę. I choć oczekiwano od niego działania w wymiarze politycznym i „wyzwolenia Izraela” w taki właśnie sposób On konsekwentnie działał inaczej.
Jezus nie protestował i nie podpisywał petycji (a aż się prosiło np. do Heroda o uwolnienie Jana Chrzciciela), nawet nie okazywał swojej dezaprobaty i nie krytykował. Tuż po Jego śmierci i zmartwychwstaniu ta postawa była jeszcze żywym wzorem dla pierwszych chrześcijan, dlatego nie chodzili z transparentami pod więzienie i nie skandowali "uwolnić Piotra" ani nie rozsyłali po innych zborach petycji do podpisania za uwolnieniem Pawła. Tylko trwali w modlitwie (Dz. Ap. 12:5 - Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga.). Modlili się zaś mimo to za władze i byli im posłuszni (a nie były to władze wymarzone i wyśnione).
Trudno dziś chyba o zbór "modlący się nieustannie do Boga" w intencji braci. Łatwiej napisać zgrabny list otwarty i uspokoić sumienie, że się coś zrobiło.

1 komentarz: