niedziela, 8 stycznia 2012

Dziurawe worki

Kolejne worki z książkami wytargałem wczoraj do śmietnika. To chyba już ostatnie, po raz kolejny zrobiłem przegląd moich półek w związku z planowanym przemeblowaniem pokoju. Mało co jest tak ciężkie jak książki. Wrzucając z trudem do pojemników worki rwące się od ciężaru, zastanawiałem się ile już do tej pory tych worków wyniosłem i ile kasy wydałem na nie kiedyś. Werset z księgi Aggeusza (1;6) nabrał dla mnie wczoraj nowego znaczenia: „… a kto pracuje by zarobić, pracuje dla dziurawego worka.”
Książki kupowałem głównie w czasie studiów, było to w czasach, gdy w księgarniach niewiele było i ludzie często rzucali się na wszystko, co było jakąś odmianą i nowością. Dla mnie wtedy, człowieka o miliardy lat świetlnych oddalonego od Chrystusa, mój księgozbiór miał ogromną wartość, choć już w momencie kupna często bywałem świadomy, że czas na przeczytanie tych tomów nadejdzie „kiedyś”. Niektórzy koledzy, którzy robili podobne zakupy, mówili realistycznie „przeczytam na emeryturze”.
Dziś wiem, że tych książek nie przeczytam nigdy. Dzięki Bogu już ich nie ma. Niedługo po nawróceniu pozbyłem się tych najgorszych – okultystycznych, psychologii, jawnie ateistycznych dziełek socjologicznych i historycznych. Mój spory księgozbiór topniał powoli, co jakiś czas odnajdywałem rzeczy, których jedynym przeznaczeniem było wysypisko śmieci.
Kilka miesięcy temu pewien brat (?) spytał mnie czy mam jakieś ciekawe książki. Nie wiedziałem co dokładnie ma na myśli. – Wiesz, takie co pokazują jak żyć, psychologiczne i tym podobne – uściślił. Odpowiedziałem mu, że ja to wszystko już uznałem za śmiecie, a żyć pomaga mi tylko Słowo Boże. Dziś modlę się do Pana oby zawsze była to prawda w moim życiu.

1 komentarz:

  1. Witaj,Jarku zanim zacznę powiem że pozwoliłem sobie dołączyć do Twojego B. A co do tego co napisałeś. W moim przypadku było tak że czytanie książek uważałem za stracony czas. Kiedy ktoś mnie pytał (niewielu ich było) co czytam lub przeczytałem, odpowiadałem że biblie, w ten sposób uwalniałem się od dalszych niewygodnych pytań, stare życie. Teraz niewiele więcej się zmieniło,nie twierdze już że to stracony czas. Od czasu do czasu coś przeczytam. Ale teraz jestem przeświadczony o tym w 100% nie po to by odcinać się od niewygodnych pytań lub pokazania mojej prawdziwej twarzy, osądu innych jaki to ja jestem . Ale wiem że Słowo Boże, biblia (książka) jest jedną najważniejszą, najcenniejszą, rzeczą która jest najbardziej potrzebną w życiu.Bo tylko ona potrafi doprowadzić do celu , osiągnąć metę i pozwala stanąć na podium.Wszystko inne jest (+/-) dodatkiem czy potrzebnym czy nie? Biblia ci o tym powie.)

    OdpowiedzUsuń