niedziela, 1 stycznia 2012

Świat szaleje z radości

Dzisiaj przeczytałem na jednym z portali internetowych intrygujący tytuł, stanowiący link do ukrytej "w głębi strony" wiadomości: "On przyszedł. Świat szaleje z radości". Dla mnie jako chrześcijanina pierwszym skojarzeniem było powtórne przyjście Pana. Niestety świat nie szalałby wówczas z radości, a najszybsze nawet portale informacyjne zapewne nie zdążyłyby o tym wydarzeniu donieść. W artykule chodziło oczywiście o nadejście nowego roku.
Dzisiaj rano, gdy obudziłem się, przez ściany zaczęły dochodzić właśnie odgłosy tego szaleństwa radości z innych mieszkań mojego bloku - kłótnie, przekleństwa, dzikie okrzyki "poprawin" po sylwestrze. Podobno tegoroczne powitanie nowego roku na Times Square brzmiało "Niech żyje przyjaźń" (w co początkowo nie mogłem uwierzyć). Czym dla świata dzisiaj jest przyjaźń, o miłości nie wspominając? W dobie kompletnego kryzysu zaufania do wszystkich i wiary w cokolwiek? 
Wczoraj wieczorem, obserwując rozkręcające się za oknami szaleństwo tej dziwnej karykatury radości dziękowałem gorąco Panu, że wykupił mnie. Wykupił z rynku niewolników, bo takie znaczenie ma użyte w Biblii greckie słowo. Alleluja!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz