czwartek, 17 maja 2012

Wiara czy humanizm – wybór należy do ciebie


Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię i nie będzie się wspominało rzeczy dawnych, i nie przyjdą one na myśl nikomu. Ten tekst z Księgi Izajasza (Iz 65:17) zawsze był dla mnie kłopotliwy. Jak można nie wspominać choćby mimochodem tego, co działo się kiedyś nie tylko w moim życiu, ale w tym przypadku w tak przebogatych dziejach Ziemi? A tym bardziej jak może to nawet nie przyjść na myśl? Dlaczego?
Ludzie nie znający Boga spekulują tutaj, że zakaże On nam wspominania dawnych czasów albo wręcz „wypierze nam mózgi” i nie będziemy nic pamiętać. Kilkadziesiąt lat temu Jacek Kaczmarski spopularyzował wiersz Zbigniewa Herberta „U wrót doliny” , w którym poeta rozpływał się nad tym, jak w trakcie tzw. sądu ostatecznego bezwzględny Bóg będzie pozbawiał wszystkich, a przede wszystkim tych, którzy mają być wzięci do Nieba, wszelkich pamiątek, wspomnień bliskich itp.
Abstrahując od niebiblijnego obrazu przedstawionego w wierszu, pokazuje on typowe humanistyczne myślenie. To człowiek i jego tęsknoty, przywiązania są najwyższą wartością. Umiłowanie Boga nie może w żadnym razie próbować konkurować z nimi – mówi ta idea. Jako narodzony na nowo humanista (może trzeba by dodać „były humanista”) pojmuję to rozumowanie doskonale. Wszak przez lata mi towarzyszyło.
Właśnie cud nowego narodzenia, którego nie doświadczyli przecież ci, którzy powyższe spekulacje snują, daje mi przedsmak tego, co zapowiada prorok. Przecież ja już też nie wspominam „rzeczy dawnych”, tych, które działy się w moim życiu przed nawróceniem, nie rozpamiętuję ich i nie wspominam z łezką w oku. Jeżeli jest to łezka to bierze się tylko z żalu, że takie rzeczy, raniące mojego Pana, miały w moim życiu miejsce. Albo pojawia się dlatego, że tak późno Go poznałem.
Tajemnicą natomiast dla mnie (i podejrzewam dla wielu wierzących) jest to, że „nie przyjdą na myśl nikomu” ci nasi bliscy, często najbliżsi, którzy nie zostali zbawieni. Dziś wylewamy często łzy w modlitwach o ich zbawienie, rani nasze serca ich niewiara. Jak to się stanie, że nie będzie to już dla nas ważne? Kiedyś rozmawiałem o tym z pewnym bratem, który podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat. Jasność, cudowność, bezgraniczne szczęście wynikające z obcowania z Bogiem sprawi, że wszystko inne będzie już dla nas nieporównanie nieznaczące. Wszak jak czytamy w Objawieniu (21:4) nie będzie już smutku. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.
Ale tak naprawdę wszelkie spekulacje i domysły są niepotrzebne. Wierzę, że mój Bóg robi tylko rzeczy dobre. Także, a może przede wszystkim, przekraczające nasze zdolności rozumienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz