Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię i nie będzie się
wspominało rzeczy dawnych, i nie przyjdą one na myśl nikomu. Ten tekst z Księgi
Izajasza (Iz 65:17) zawsze był dla mnie kłopotliwy. Jak można nie wspominać
choćby mimochodem tego, co działo się kiedyś nie tylko w moim życiu, ale w tym
przypadku w tak przebogatych dziejach Ziemi? A tym bardziej jak może to nawet
nie przyjść na myśl? Dlaczego?
Ludzie nie znający Boga spekulują tutaj, że zakaże On nam
wspominania dawnych czasów albo wręcz „wypierze nam mózgi” i nie będziemy nic
pamiętać. Kilkadziesiąt lat temu Jacek Kaczmarski spopularyzował wiersz
Zbigniewa Herberta „U wrót doliny” , w którym poeta rozpływał się nad tym, jak w trakcie tzw. sądu ostatecznego
bezwzględny Bóg będzie pozbawiał wszystkich, a przede wszystkim tych, którzy
mają być wzięci do Nieba, wszelkich pamiątek, wspomnień bliskich itp.
Abstrahując od niebiblijnego obrazu przedstawionego w
wierszu, pokazuje on typowe humanistyczne myślenie. To człowiek i jego tęsknoty,
przywiązania są najwyższą wartością. Umiłowanie Boga nie może w żadnym razie
próbować konkurować z nimi – mówi ta idea. Jako narodzony na nowo humanista
(może trzeba by dodać „były humanista”) pojmuję to rozumowanie doskonale. Wszak
przez lata mi towarzyszyło.
Właśnie cud nowego narodzenia, którego nie doświadczyli
przecież ci, którzy powyższe spekulacje snują, daje mi przedsmak tego, co
zapowiada prorok. Przecież ja już też nie wspominam „rzeczy dawnych”, tych,
które działy się w moim życiu przed nawróceniem, nie rozpamiętuję ich i nie
wspominam z łezką w oku. Jeżeli jest to łezka to bierze się tylko z żalu, że
takie rzeczy, raniące mojego Pana, miały w moim życiu miejsce. Albo pojawia się
dlatego, że tak późno Go poznałem.
Tajemnicą natomiast dla mnie (i podejrzewam dla wielu
wierzących) jest to, że „nie przyjdą na myśl nikomu” ci nasi bliscy, często
najbliżsi, którzy nie zostali zbawieni. Dziś wylewamy często łzy w modlitwach o
ich zbawienie, rani nasze serca ich niewiara. Jak to się stanie, że nie będzie
to już dla nas ważne? Kiedyś rozmawiałem o tym z pewnym bratem, który podzielił
się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat. Jasność, cudowność, bezgraniczne
szczęście wynikające z obcowania z Bogiem sprawi, że wszystko inne będzie już
dla nas nieporównanie nieznaczące. Wszak jak czytamy w Objawieniu (21:4) nie będzie
już smutku. I otrze wszelką łzę z
oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy
przeminęły.
Ale tak naprawdę wszelkie spekulacje i domysły są niepotrzebne. Wierzę, że mój Bóg robi tylko rzeczy dobre. Także, a może przede wszystkim, przekraczające nasze zdolności rozumienia.
Ale tak naprawdę wszelkie spekulacje i domysły są niepotrzebne. Wierzę, że mój Bóg robi tylko rzeczy dobre. Także, a może przede wszystkim, przekraczające nasze zdolności rozumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz