„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy
jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” – takie słowa
Jezusa cytuje Mateusz (11:28). Przyznam, że zawsze były dla mnie
kłopotliwe.
Czy Jezus naprawdę mówił tu o
fizycznym spracowaniu i obciążeniu? Przecież zawsze Jego oczy zwrócone były na
to co duchowe. W rozmowie z Samarytanką, siedząc przy studni, mówił o wodzie,
ale nie tej materialnej. O takiej samej wodzie żywej, wytryskującej z Niego
mówił w czasie święta w Jerozolimie. O fizycznych rzeczach nie mówił także wtedy,
kiedy nazywał siebie drzwiami, drogą, chlebem, ani wtedy kiedy nakazywał
uczniom jeść swoje ciało i pić krew.
Niedawno jednak sam doznałem nagłego
pokrzepienia, kiedy wydawało mi się, że jestem naprawdę u kresu spracowania i
obciążenia całkowicie fizycznego i zwróciłem się do Pana o ratunek, powołując
się na Jego wezwanie. Zrozumiałem wtedy, że On chce, byśmy właśnie w Nim
szukali ratunku, odpoczynku, odświeżenia, wbrew tzw. zdrowemu rozsądkowi. A On
da ukojenie jak obiecał. Całkowicie realne i fizycznie odczuwalne, nie tylko
duchowo.
Przychodzenie do Pana w takich
sytuacjach to przecież nic innego jak dawanie świadectwa, że nie należymy do
świata, tylko do Niego. Dlatego tylko w Nim szukamy odpocznienia, pokrzepienia. Cóż bardziej może podobać się Jezusowi? Ludzie dla
których panem jest ten świat szukają pokrzepienia, ukojenia i zapomnienia o problemach i kłopotach w beztroskiej
zabawie (czytaj rozpuście), alkoholu, narkotykach, seksie.
Tak na to patrząc zupełnie inaczej
zacząłem odczytywać słowa z listu Pawła do Efezjan: „I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz