Wczoraj ponownie poruszyły mnie słowa z książki Oswalda
Chambersa „Ku Tobie Boże mój”, po którą sięgam bardzo często i którą gorąco
polecam:
„Wyzwolenie od grzechu i dostąpienie świętości są skutkiem
pojednania się z Bogiem, ale poddanie się jako rezultat tego rodzaju myślenia
na pewno nie jest prawdziwą naturą chrześcijaństwa. Naszą motywacją nie powinna
być żadna korzyść osobista. Staliśmy się tak egocentryczni, że przychodzimy do
Boga tylko po to, by coś od Niego otrzymać, a nie ze względu na Niego samego
Jakbyśmy mówili: Nie, Panie, Ciebie to ja nie potrzebuję, ale chcę siebie
samego. Chcę Ciebie tylko po to, abyś oczyścił mnie z wszelkiego brudu i
napełnił swoim Świętym Duchem. (…). Osiągnięcie nieba, wyzwolenie z niewoli
grzechu i bycie użytecznym dla Boga nie powinny nawet być brane pod uwagę,
jeżeli chodzi o poddanie się Bogu. Szczere i całkowite poddanie jest osobistym
i suwerennym pragnieniem samego Jezusa Chrystusa.”
Tak często dochodzi w nas do głosu ukryty egocentryzm i
humanizm, ukryty pod maską pozornej wiary – to JA jestem tu najważniejszy, to
ze względu na MOJE dobro i przyszłość Bóg wszystko zrobił.
Na początku mojego chodzenia z Bogiem miałem szczęście
wysłuchać kazania brata Jana Tołwińskiego, w którym mówił, że Bóg działa tylko
ze względu na swoje Święte Imię. Na początku kaznodzieja spytał zgromadzonych,
jaka ich zdaniem jest motywacja działania Boga. „On chce nas zbawić, chce
uchronić nas od złego, chce byśmy czynili dobro” – padały odpowiedzi. To co
usłyszałem wtedy (mocno udokumentowane na podstawie Biblii), że Bóg działa
tylko ze względu na swoje Święte Imię i dla Swej chwały głęboko zapadło we mnie
i przesądziło o mojej drodze do Niego. Dzięki niech będą Panu, że przygotował
dla nas całą wieczność, byśmy mogli wychwalać Jego Święte Imię.
Dzięki Jarku za przypomnienie tej wielkiej prawdy!
OdpowiedzUsuń