Ostatnio dość często bywam na portalu społecznościowym
Facebook. Ci, którzy mają tam swoje konta wiedzą, że jeżeli uznamy kogoś za
swojego znajomego i zaprosimy go „do siebie” to będziemy mogli na bieżąco
oglądać wpisy, dokonywane przez niego na jego własnym koncie. Osobiście staram
się dość selektywnie wybierać takich znajomych, są to głównie osoby wierzące. Tym
bardziej jednak razi mnie często niefrasobliwość, z jaką ludzie, deklarujący
się jako chrześcijanie, szafują słowami, deklarują zainteresowanie rzeczami
całkowicie świeckimi. A już ze zdziwienia nie mogę wyjść gdy widzę brata bez
żenady dzielącego się z całym światem (nie zapominajmy, że internet to bynajmniej
nie tzw. komunikator dla zamkniętego grona znajomych z sąsiedztwa)
niewybrednymi dowcipami.
Problem w tym, że to co w przypadku niewierzącego mogłoby
skończyć się na skrzywieniu z niesmakiem, to u wierzącego wywołuje głębszą
refleksję. Nie mogę w takich przypadkach nie przypominać sobie słów apostoła Pawła
z listu do Efezjan (5:3-4) A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech
nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym, także bezwstyd i
błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej
dziękczynienie.
„Nie przesadzajmy” – mógłby ktoś powiedzieć. Ktoś tak, ale
czy może tak powiedzieć dziecko Boże. Czy zawsze pamiętamy jakiej godności
dostąpiliśmy dzięki ofierze Jezusa? Jak powinno zachowywać się dziecko Króla?
Ale jest jeszcze inny fragment Słowa Bożego, który zawsze
mnie samego stawia na baczność i przywołuje do porządku. Chciałbym te słowa
mocno wyryć w mojej codzienności i tego samego życzę wszystkim moim braciom i
siostrom w Chrystusie: A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które
ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. (Ewangelia św. Mateusza 12:36).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz