środa, 15 sierpnia 2012

Bohaterstwo i zgroza


Dzisiaj oglądałem warszawskie uroczystości z okazji święta Wojska Polskiego. Przecież nie pierwszy raz byłem świadkiem tzw. apelu poległych, jednak chyba po raz pierwszy dotarło do mnie jak kuriozalny wymiar ma ten dziwny obrzęd (bo sam nie wiem jak to nazwać).
Pamiętam, jakie ogromne i niesamowite wrażenie wywierały na mnie tego typu uroczystości w dzieciństwie. Wyczytywanie donośnym, pełnym napięcia głosem nazwisk poległych, łoskot werbli, potem chóralny okrzyk żołnierzy „są wśród nas!”. Jako mały chłopiec z autentycznym lękiem patrzyłem na to wszystko, zwłaszcza, że często takie apele odbywały się po zmroku. Dziecko uważa, że dorośli zawsze mówią prawdę i ja byłem pewien, że żołnierze naprawdę stwierdzają pośród siebie obecność poległych.
Dzisiaj, jako wierzący człowiek także oglądałem apel poległych ze zgrozą, choć już z całkiem innych przyczyn. Słowo Boże jednoznacznie zakazuje jakichkolwiek kontaktów z umarłymi i przywoływania ich. Czym innym jest wywoływanie ich po nazwisku i rozkazywanie stanięcia do apelu? Czym innym jest potwierdzanie ich przybycia? Oczywiście zwolennicy tradycji, zwłaszcza militarnej, odpowiedzą zapewne, że tak zawsze było i to nic innego jak tylko forma hołdu, składanego bohaterom poległym w obronie ojczyzny. Ale jako chrześcijanin wiem, że ze Słowem Bożym nie można żartować i brać Go w nawias.
Szanuję moich przodków, poległych w dobrej wierze w obronie Polski, choć jako uczeń Chrystusa mam na temat poniesionej przez nich ofiary zdanie na pewno odrębne od większości moich rodaków. Ich los jest w ręku Boga, to co ja mogę zrobić dzisiaj to wykazywać posłuszeństwo Jemu. To prawdziwe bohaterstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz