środa, 21 listopada 2012

Znowu to nowe życie!?

No i stało się. W świecie polskiego tzw. szołbiznesu mamy kolejne „spektakularne” nawrócenie. Tym razem dotknęło piosenkarkę Agnieszkę Chylińską.
- (…) Nadeszła tęsknota za tym, żeby poszukać Boga. Nie określonego w jakiejś religii, tylko jako absolutu. W trakcie nagrywania pierwszej edycji „Mam talent!” poznałam Szymona Hołownię. Było to jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu. Nic tego nie zwiastowało. Przeciwnie, przyszłam z nastawieniem: „Aha, to jest ten gościu, ten nawiedzony”. A potem to już poszło. Jest taka zasada, żeby jednak świadczyć swoim życiem. – zwierza się „artystka”, okraszając jeszcze na koniec wypowiedź niecenzuralnymi słowami.
Zestawienie wulgaryzmów z wyznaniami na temat wiary nie powinno szokować tych, którzy choć raz mieli przyjemność (?) słuchania wypowiedzi piosenkarki. Może to i lepiej, że padają w takim kontekście bo nie pozostawiają złudzeń co do prawdziwości przemiany życia. Czy pani Agnieszce w ogóle był zwiastowany krzyż, czy dowiedziała się o konieczności odwrócenia się od dotychczasowego życia (o konieczności narodzenia na nowo nie wspominając)? Szczerze mówiąc wątpię, widząc to co robi i mówi Szymon Hołownia (dla niewtajemniczonych publicysta katolicki) w czasie swoich występów konferansjerskich w telewizji.
Na tzw. świecie mogliśmy obserwować naprawdę spektakularne i radykalne nawrócenia aktorów czy piosenkarzy. Dlaczego w Polsce obserwujemy tylko żałosne półnawrócenia i słyszymy jakieś wypowiedziane półgębkiem zdania o Bogu (usuwane potem pospiesznie z internetu przez „nawrócone” gwiazdki w rodzaju Mai Frykowskiej)? Czy to pochodna tego, jakiego „kalibru” osobowości są oglądane na naszych ekranach i estradach? A może to raczej kwestia tego, że nie ma komu zwiastować im prawdziwej ewangelii, konieczności ukrzyżowania swojego dotychczasowego życia i radykalnego odwrócenia jego kierunku o 180 stopni?
Łatwo kiwać z politowaniem głową nad wypowiedziami takimi jak powyższe, trudniej przyznać, że sami jako uczniowie i słudzy Jezusa Chrystusa nie robimy nic by zmienić je w autentyczne, mocne świadectwa.

1 komentarz:

  1. ...a może wziąć to za dobrą monetę... wielu z nas przecież na swój sposób /często dziwaczny/ fascynowało się chrześcijaństwem przed nawróceniem...

    OdpowiedzUsuń