No i stało się. W świecie polskiego tzw. szołbiznesu mamy
kolejne „spektakularne” nawrócenie. Tym razem dotknęło piosenkarkę Agnieszkę
Chylińską.
- (…) Nadeszła tęsknota za tym, żeby poszukać Boga. Nie
określonego w jakiejś religii, tylko jako absolutu. W trakcie nagrywania
pierwszej edycji „Mam talent!” poznałam Szymona Hołownię. Było to jedno z
najważniejszych spotkań w moim życiu. Nic tego nie zwiastowało. Przeciwnie,
przyszłam z nastawieniem: „Aha, to jest ten gościu, ten nawiedzony”. A potem to
już poszło. Jest taka zasada, żeby jednak świadczyć swoim życiem. – zwierza się
„artystka”, okraszając jeszcze na koniec wypowiedź niecenzuralnymi słowami.
Zestawienie wulgaryzmów z wyznaniami na temat wiary nie
powinno szokować tych, którzy choć raz mieli przyjemność (?) słuchania
wypowiedzi piosenkarki. Może to i lepiej, że padają w takim kontekście bo nie
pozostawiają złudzeń co do prawdziwości przemiany życia. Czy pani Agnieszce w
ogóle był zwiastowany krzyż, czy dowiedziała się o konieczności odwrócenia się
od dotychczasowego życia (o konieczności narodzenia na nowo nie wspominając)?
Szczerze mówiąc wątpię, widząc to co robi i mówi Szymon Hołownia (dla
niewtajemniczonych publicysta katolicki) w czasie swoich występów
konferansjerskich w telewizji.
Na tzw. świecie mogliśmy obserwować naprawdę spektakularne i
radykalne nawrócenia aktorów czy piosenkarzy. Dlaczego w Polsce obserwujemy
tylko żałosne półnawrócenia i słyszymy jakieś wypowiedziane półgębkiem zdania o
Bogu (usuwane potem pospiesznie z internetu przez „nawrócone” gwiazdki w
rodzaju Mai Frykowskiej)? Czy to pochodna tego, jakiego „kalibru” osobowości są
oglądane na naszych ekranach i estradach? A może to raczej kwestia tego, że nie
ma komu zwiastować im prawdziwej ewangelii, konieczności ukrzyżowania swojego
dotychczasowego życia i radykalnego odwrócenia jego kierunku o 180 stopni?
Łatwo kiwać z politowaniem głową nad wypowiedziami takimi
jak powyższe, trudniej przyznać, że sami jako uczniowie i słudzy Jezusa
Chrystusa nie robimy nic by zmienić je w autentyczne, mocne świadectwa.
...a może wziąć to za dobrą monetę... wielu z nas przecież na swój sposób /często dziwaczny/ fascynowało się chrześcijaństwem przed nawróceniem...
OdpowiedzUsuń