wtorek, 17 lipca 2012

O Jezusie bez Ducha Świętego


Ostatnio z trudem przebrnąłem przez opasłe dzieło, poświęcone realiom życia w Izraelu w czasach Jezusa. To skrótowe podsumowanie jego zawartości brzmi wszak bardzo interesująco i zachęcony podobną notką na okładce nabyłem tę książkę.
Jednak jej lektura była dla mnie dość dziwnym doświadczeniem. Z jednej strony wyłowiłem z niej wiele cennych informacji, dotychczas mi nieznanych, poszerzających moje spojrzenie na wydarzenia ewangeliczne, uwarunkowania społeczne i polityczne w jakich nauczał Jezus. Dowiedziałem się też sporo o stanie świadomości przeciętnego Izraelity w tamtych czasach oraz o nauczaniu i praktykach różnych nurtów religijnych w Izraelu, do czego często odnosił się Jezus.
Nie wiem jednak czy nie większą korzyść (choć okupioną sporymi trudnościami w czasie lektury) przyniosło mi doświadczenie tego jak można, obcując blisko ze Słowem Bożym, wyciągać z Niego całkowicie błędne wnioski, kłócące się nie tylko z Jego przesłaniem ale nawet z tzw. zdrową logiką. Zobaczyłem dokąd może człowieka doprowadzić poleganie na własnym intelekcie i fascynacji efektownymi intelektualnymi wnioskami przy braku głębokiego zakorzenienia i „obycia” z Biblią.
Zachwycanie się opowieściami ze Starego Testamentu bez ich osadzenia w kontekście i wskazania na cel, w jakim znalazły się w Słowie Bożym, cytowanie ich kompletnie bez zrozumienia i interpretowanie w sposób, który wprawiał mnie, człowieka, którego Duch Święty wprowadza we wszelką prawdę (J 16:13) w osłupienie i wręcz przerażenie. Bezkrytyczne cytowanie Talmudu i stawianie żydowskiej tradycji i pism rabinów (a nawet tzw. świętych katolickich) na równi ze Słowem Bożym – doświadczenie takiej postawy autora było dla mnie wręcz bolesne acz pouczające.
Zobaczyłem dokąd może także mnie zaprowadzić życie i religijność bez Ducha Świętego – bo niestety z efektami czegoś takiego miałem do czynienia w czasie lektury.
Po tym co napisałem to chyba oczywiste, że nie chcę wymieniać tytułu ani autora książki (kryjącego się zresztą za pseudonimem). Z lektury wyciągnąłem jeszcze jeden wniosek: muszę być czujny, bezustannie sprawdzać czy tak się rzeczy mają (Dz. 17:11) i nie każdemu duchowi wierzyć (1J 4:1).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz