piątek, 27 lipca 2012

Mam swoje życie

Ostatnio jakoś wyjątkowo często w czasie chodzenia ulicami obija mi się o uszy rzucone gdzieś w rozmowie zdanie „Ja przecież mam swoje życie!” (może nie dlatego, że ludzie go częściej używają ale dlatego, że ja ostatnio podróżuję na piechotę lub komunikacją miejską). Z mojego dawnego życia przypominam sobie w jakim kontekście sam używałem tego zdania – najczęściej wtedy gdy ktoś prosił mnie o poświęcenie dla czegoś/kogoś mojego czasu lub sił a ja uważałem, że to mnie samemu należy się ten czas i siły. Ale jeszcze częściej chyba takie prośby nie były w ogóle formułowane, to moje sumienie podpowiadało mi cicho, że powinienem poświęcić swój czas temu czy owemu. A ja się buntowałem. Buntował się mój egoizm.
Ci, którzy nie narodzili się na nowo nie chcą służyć innym, są nadal w szponach egoizmu. Wtedy najlepiej krzyczeć jak najczęściej, najlepiej tak głośno, by słyszeli to nawet przypadkowi przechodnie na ulicy, że ma się swoje życie i tylko temu życiu będziemy służyć. Wtedy jest szansa, że inni zaczną to respektować, po prostu bojąc się awantur. 
Kiedy narodziłem się na nowo dotarło do mnie w pełni to, co napisał apostoł Paweł w liście do Galacjan Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję, ale już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus. A to, że teraz żyję w ciele, żyję w wierze Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie. [Ga 2;20]. Czy wobec tego dalej mogłem krzyczeć „Ja przecież mam swoje życie” ?
Narodzony na nowo człowiek jest też posłuszny wezwaniu Słowa Bożego Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci. [1J 3;16]. Oddawać życie – czyli to wszystko, co dochodzi do głosu w opisywanych ulicznych okrzykach. Moje życie - to mój czas, moje siły, moje zachcianki, moja niecierpliwość…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz